sobota, 18 stycznia 2014

Prolog



Pamięć jest straszliwa. Człowiek może o czymś zapomnieć, ona nie. Po prostu odkłada rzeczy do odpowiednich przegródek. Przechowuje dla ciebie różne sprawy albo je przed tobą skrywa i kiedy chce, to ci to przypomina. Wydaje ci się, że jesteś panem swojej pamięci, ale to odwrotnie, pamięć jest twoim panem.
John Irving

Niczym kartka papieru, przesiąknięta granatowym atramentem, pozostawiona samotnie na biurku, młody chłopak siedział na strychu pomiędzy stertą kartonowych pudeł. Jego brązowe włosy pozostawione były w lekkim nieładzie, chociaż od ponad godziny miały być idealnie ułożone, a strój w postaci starej, zwyczajnej, białej koszulki, szarych spodni z dziurą na kolanie i trampek, zastąpiony czarnym garniturem oraz lakierowanymi butami do kompletu. Nie zwracał uwagi na to, że czas go goni i już dawno powinien być w miejscu, gdzie wszyscy z niecierpliwością oczekiwali jego przybycia. On jednak przebywał w pomieszczeniu na poddaszu swojego domu w poszukiwaniu odłamków utraconych wspomnień.
O dziwo nie przeszkadzał mu kurz, który od małego był utrapieniem dla jego skóry. Nie przestawał przekopywania pomieszczenia, które z uporządkowanego, zamieniał w coraz to bardziej zagracone. Przeglądanie zawartości kolejnych pudeł, było swojego rodzaju podróżą, do zdarzeń, które miały miejsce na przestrzeni jego życia. Znajdowały się w nich rzeczy, niegdyś wartościowe, o których teraz nie pamiętał.
Na dnie jednego z kartonów, wyraźnie zabezpieczonego taśmą klejącą, znajdowała się niewielka, drewniana skrzynka. Chłopak schylając się, powoli i ostrożnie wyciągnął ciemny przedmiot. Delikatnie przetarł prawą dłonią osadzony na niej kurz. Chciał podnieść pokrywkę, lecz okazało się to niemożliwe. Była zamknięta. Odkładając ją na bok, ponownie zaglądnął do pudła, w poszukiwaniu niewielkiego kluczyka. Niestety, przepadł nie pozostawiając po sobie śladu.
Usiadł po turecku na drewnianej podłodze, która od starości pod wpływem ciężaru, wydawała charakterystyczny skrzypot. Powoli oparł się plecami o zimną, brudnobiałą ścianę i wziął obie dłonie niewielką skrzynkę. Czuł, że jest ona bardzo ważnym fragmentem jego pamięci, a gdy ją otworzy znajdzie w końcu odpowiedzi na wiele nurtujących go pytań. Odkopie zakopane uczucia bólu i cierpienia, spowijające niegdyś jego świat. Dotknie śladów gorzkich łez, które wypaliły je na jego skórze i w reszcie będzie wiedział, co było ich powodem. Poczuje radość, jaka wypełniała jego życie, a także dowie się jak wygasła i pojawiła na nowo. Znów poczuje…

Dwudziestolatek biegł zatłoczonymi londyńskimi chodnikami, potrącając przypadkowych przechodniów. Twarz, którą na co dzień zdobił szeroki uśmiech, dzisiaj spowijała rozpacz. Łzy spływały strumieniami po bladych policzkach, a przemoczone włosy przyklejały się do czoła. Serce przybrało szybszego tępa pracy, zaburzając oddychanie. Bolało go, jak jeszcze nigdy przedtem. Czuł jak wyżera je ból, tęsknota, samotność, pustka. Jego świat się załamał, a nadzieja, która nigdy wcześniej go nie opuściła, wygasła, zostawiając ciemność. Życie, które tak kochał, zamieniło się w piekło.
Nie zwracając na nic uwagi, wbiegł na ulicę niedaleko swojej ulubionej kawiarni, gdzie pewnym czasem przychodził codziennie. Jego ciałem zawładnęły emocje i wspomnienia, jedne z piękniejszych jakie miał. Zatrzymał się i spojrzał w stronę lokalu, z którym wiązało się wiele uczuć. Do jego uszu dobiegł pisk opon. Nim dotarło to do niego, leżał na mokrej warstwie betonu, a jego ciało przeszywał ogromny ból. W mgnieniu oka, obok niego wytworzyła się wielka kałuża wypełniona krwią. Ostatkiem sił, sięgnął do przedniej kieszeni swoich jeansów i wyciągając z nich malutki, złoty kluczyk, zacisnął dłoń w pięść i przyłożył ją do serca. Zrobił coś, co chciał zrobić. Dotknął śmierci. Uśmiechnął się lekko, a po jego policzku spłynęła ostatnia łza.

Od autorki: Prawda jest taka, że od razu po zakończeniu poprzedniego opowiadania chciałam do Was wrócić, ale za bardzo nie miałam z czym. Taki mały zastój. Jednakże cały czas tęskniłam za blogosferą, moimi kochanymi czytelnikami i uczuciem, jakie towarzyszyło mi przy każdej chwili, kiedy wciskałam ,,opublikuj'', czytałam wszystkie komentarze, dające ogromnej motywacji, a także pisaniem. Obiecałam sobie, że zacznę, jeśli będę miała przynajmniej połowę już napisaną, ale nie wywiązałam się z tego, przez co mogą pojawiać się małe opóźnienia, ale obiecuję, że każdy rozdział będę publikowała przynajmniej raz na tydzień, lub co półtora tygodnia. Co do prologu, to wiem jedno, mogę powiedzieć, że nie jest idealny, ale pracowałam nad nim i włożyłam w niego serce i poświęciłam kilka godzin. Mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba. Do następnej publikacji Kochani! xx